Dziecko LIFESTYLE

Czy dziadkowie powinni negocjować z dziećmi (i ich rodzicami)?

Czy dziadkowie powinni negocjować z dziećmi (i ich rodzicami)?
Komunikacja z dziećmi bywa wyzwaniem również dla dziadków – szczególnie, że pojawia się w niej trzecia strona, jaką są rodzice. Co robić, jeśli dziadkowie mają inne zdanie, co do wychowania wnuków? Czy mają prawo to zdanie

Data publikacji: 2021-01-19
Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: Czy dziadkowie powinni negocjować z dziećmi (i ich rodzicami)?
Kategoria: Dziecko, LIFESTYLE

Komunikacja z dziećmi bywa wyzwaniem również dla dziadków – szczególnie, że pojawia się w niej trzecia strona, jaką są rodzice. Co robić, jeśli dziadkowie mają inne zdanie, co do wychowania wnuków? Czy mają prawo to zdanie wyrazić?

Czy dziadkowie powinni negocjować z dziećmi (i ich rodzicami)? Dziecko, LIFESTYLE - Komunikacja z dziećmi bywa wyzwaniem również dla dziadków – szczególnie, że pojawia się w niej trzecia strona, jaką są rodzice. Co robić, jeśli dziadkowie mają inne zdanie, co do wychowania wnuków? Czy mają prawo to zdanie wyrazić?

Komunikacja z dziećmi bywa wyzwaniem również dla dziadków – szczególnie, że pojawia się w niej trzecia strona, jaką są rodzice. Co robić, jeśli dziadkowie mają inne zdanie, co do wychowania wnuków? Czy mają prawo to zdanie wyrazić? Czy można uniknąć trudności w relacjach rodzinnych dzięki negocjacjom?

Nasze dzieci, czyli rodzice naszych wnuków, a także maluchy są ludźmi, tak samo jak my – to znaczy powinniśmy przyjąć do wiadomości (zaakceptować), że każdy ma swój własny punkt widzenia – mówi Zbyszek Dzideczek, certyfikowany trener negocjacji, ojciec pięciorga dzieci i dziadek pięciorga wnucząt. Często jednak o tym zapominamy i traktujemy naszych bliskich z góry, z pułapu tzw. władzy rodzicielskiej. I to jest poważny błąd, którego nie należy popełniać w negocjacjach zarówno z naszymi wnukami, jak i ich rodzicami, którzy są naszymi dziećmi.

Negocjować czy wychowywać?

Należałoby wyjść przede wszystkim z założenia, że negocjujemy prawie w każdej sytuacji i czasie , tylko nie zdajemy sobie z tego sprawę. Inaczej mówiąc, negocjujemy non stop, z bliskimi, dalszymi znajomymi i nieznajomymi. Możemy to nazywać rozmowami, sposobami na załatwienie spraw, wychowanie, itp. W każdym razie negocjujemy w każdej sytuacji, czy chodzi o wyjście na czas z domu, zachęcenie wnuka do pozmywania naczyń lub wyrzucenia śmieci. W rodzinnych negocjacjach nie siedzimy jednak za stołem negocjacyjnym w eleganckim biurowcu w centrum Warszawy, w Tokio czy Nowym Jorku. Nie organizujemy też konferencji online. Te negocjacje przeżywamy w różnorodnych miejscach rodzinnych spotkań. Każdemu z dziadków zdarza się negocjować z maluchem zakup lodów przed obiadem, termin zejścia z placu zabaw czy konieczność umycia rąk przed obiadem. To po prostu fakt, któremu nie sposób zaprzeczyć. Pytanie tylko jak to robimy?

A to już wiesz?  Jak wspomóc odporność dziecka jesienią?

Jeśli wychodzimy z pozycji siły czy władzy  – malec z pewnością prędzej, czy później ulegnie (chyba, że przeszkodzi zbuntowany przeciwko naszym „metodom” rodzic), ale nie zbudujemy z nim w ten sposób relacji opartej na zaufaniu, która procentowałaby, gdybyśmy traktowali dziecko po partnersku. Pamiętajmy, że ani wnuki ani nasze dorosłe już dzieci nie są naszymi przeciwnikami, lecz stronami w codziennych zmaganiach z rzeczywistością, którą tworzymy w rodzinach. Tak jak i my mają swoje potrzeby, które chcą zaspokoić i oczekiwania, które potrzebują wyrazić. Mądry dziadek jest empatyczny zarówno w stosunku do wnuka, jak i jego rodziców, co w negocjacyjnym żargonie nazywa się „wejściem w cudze buty” – wyjaśnia ekspert negocjacyjny, a do tego doświadczony ojciec pięciorga dzieci i pięciorga wnucząt. Oczywiście nie zawsze ta empatia jest prosta do osiągnięcia, ale to, co może nam pomóc to proste metody i np. fizyczne zniżenie się do poziomu dziecka

(rozmowa w pozycji siedzącej a nie stojącej) albo próba przypomnienia sobie, jak sprawa mogłaby dla nas wyglądać z pułapu rodzica. Już samo przyklęknięcie przy maluchu i odświeżenie sobie w pamięci własnych zmagań z wychowaniem dzieci, pomaga w nawiązaniu kontaktu, co z kolei znacznie ułatwia nawiązanie relacji i zrozumienie, czego chce nasz partner.

Przygotowanie to podstawa

Oczywiście młodsze dzieci nie są jeszcze dojrzałe emocjonalnie, co należy wziąć pod uwagę podczas wszelkich prób nawiązania kontaktu. Tak samo jak do negocjacji biznesowych, do tych rodzinnych również należy się przygotować – mówi Zbyszek Dzideczek. Jeśli weźmiemy pod uwagę atmosferę w rodzinie, a także przypomnimy sobie czym się charakteryzują etapy rozwoju naszych wnuków, niewiele będzie w stanie nas zaskoczyć. Ze stoickim spokojem zniesiemy wybuch płaczu pięciolatki, histerię dwulatka w sklepie z zabawkami czy nawet przekleństwo w ustach krnąbrnego nastolatka. Ciągle rozwijana wiedza pozwoli nam na komfort negocjacyjny – będziemy po prostu świadomi, czego możemy się spodziewać po drugiej stronie. Dziadkowie nie są nieomylni, świat się zmienia, pojawiają się też nowe trendy w relacjach z dziećmi. Warto wziąć to pod uwagę i ugryźć się w język za każdym razem, gdy chce nam się powiedzieć: „A ja w Twoim wieku…”, albo „Oj ta dzisiejsza młodzież…”

A to już wiesz?  WARSZTATY KREATYWNE - CZAS ZATRZYMANY NA ZDJĘCIACH

Da to nam to pewnego rodzaju przewagę, która akurat w negocjacjach z dzieckiem powinna być złotym środkiem do osiągnięcia porozumienia. Nie mylmy jednak tej przewagi z tzw. władzą rodzicielską – bądźmy ostrożni w stereotypowym podejściu, które być może pamiętamy z własnego dzieciństwa. Znacznie lepsze od pokazywania „kto tu rządzi” będzie bowiem budowanie zaufania. W tych negocjacjach, tak jak w negocjacjach biznesowych trzeba jednak wyznaczyć sobie i rozmówcy nieprzekraczalną granicę. Mogą to być np. narkotyki, alkohol czy przestępstwo… I tę granicę dzieci powinny znać i mieć świadomość, że nie wolno jej przekroczyć. Im później tę granicę będziemy stawiać, tym gorzej nam będzie później ją uświadamiać.

Plan A i plan B

W negocjacjach chodzi o dojście do porozumienia w jakiejś sprawie i wdrożenie tego porozumienia w życie. To w jaki sposób osiągniemy zakładany cel musi zostać dokładnie zaplanowane. W dorosłych negocjacjach – tych biznesowych, ale również tych na co dzień, podchodzimy do spraw poważnie. Jeśli np. chcemy kupić samochód czy mieszkanie, starannie sprawdzamy oferty, wypytujemy znajomych o możliwości. Po prostu przygotowujemy się do transakcji, a potem staramy się bez nerwów i w miłej atmosferze dokonać zakupu – stwierdza Zbyszek Dzideczek. Dokładnie tak samo poważnie należy traktować sprawy dzieci – i wcale tu nie żartuję. Osiągnięcie celu jest ważne, ale to, w jaki sposób go osiągniemy – będzie równie istotne. Jeśli nie uda nam się dojść do porozumienia, które realnie możemy zrealizować , przygotujmy sobie plan B i zacznijmy negocjować ponownie, lecz z innego punktu niż zakładaliśmy pierwotnie. Brak możliwości osiągnięcia celu  (realizacja planu A) może też wynikać z błędnego przygotowania się do negocjacji, nie wystarczającego przemyślenia celów i warunków realizacji porozumienia przez drugą stronę.

Trzeba pamiętać, że porozumienie trzeba będzie jeszcze wdrożyć w życie – jakże łatwiej będzie nam to zrobić, jeśli obie strony negocjacji – nie tylko dziadek, ale też dziecko i rodzic, będą zadowolone z rozwiązania, które zastosujemy.

A to już wiesz?  Jak z Łodzi to wzorowy Finał konkursu wiedzy o Łodzi w Sukcesji

Język komunikacji

W dojrzałych negocjacjach staramy się stosować jasne i precyzyjne komunikaty. Unikamy słów wprowadzających niepewność, kolokwializmów i zdrobnień – słów, które mają drugie dno i działają negatywnie, dopuszczając lęk i powodując niepewność. Dzieci chcą nas rozumieć, podobnie jak my chcemy rozumieć nasze wnuki – kontynuuje Zbyszek Dzideczek. Używajmy więc języka, który jest dostosowany do wieku dziecka. Gdy rozmawiamy z maluchami, sprawdzajmy, czy nas rozumieją, wyjaśniajmy dane sytuacje i trudne pojęcia. Nie tylko osiągniemy w ten sposób porozumienie, ale też nauczymy nasze wnuki elokwencji i znajdowania rozwiązań. Mówmy do dziecka z szacunkiem, unikajmy podnoszenia głosu. Czy my lubimy, gdy ktoś na nas krzyczy? Z kolei nastolatkiem najlepiej zastosować taktykę – wysłuchania i wsparcia – czasem samo bycie obok wystarczy, by za jakiś czas małomówny wnuk czy wnuczka w stanie wskazującym na depresję – opowiedziała nam, co się u niej dzieje. Nie naciskajmy, nie nakazujmy – zamiast tego po prostu bądźmy przy dziecku.

Traktowanie wnucząt „na serio” oraz branie pod uwagę zdania rodziców na pewno zostanie docenione. Zbuduje się więź i mocna relacja, która zaowocuje w przyszłości. Już za chwilę mali ludzie będą dorośli i powinno nam zależeć na tym, by nabyli kompetencje, które pozwolą im być zaradnymi i szczęśliwymi ludźmi. Dziadkowie też mogą ich tego nauczyć.

Zbyszek Dzideczek to ekspert negocjacyjny od ponad 20 lat, certyfikowany trener, coach i mentor The John Maxwell Team oraz polski partner i trener negocjacji renomowanej austriackiej firmy doradczej i szkoleniowej En GardE Verhandlungstraining GmbH.  Dzięki stosowanym narzędziom negocjacji doprowadził do podpisania i zrealizowania znaczącej liczby kontraktów w Polsce i na świecie, o czym już wkrótce będzie można przeczytać w jego debiutanckiej książce „Negocjacje to fascynująca podróż”. Książka jest do nabycia pod poniższym linkiem: https://ksiegibarneja.pl/negocjacje-zbyszek-dzideczek.

Kontakt dla mediów: Karina Grygielska, Agencja Face it: [email protected] / +48 601 369 597

źródło: Biuro Prasowe
Załączniki:
Czy dziadkowie powinni negocjować z dziećmi (i ich rodzicami)? Dziecko, LIFESTYLE - Komunikacja z dziećmi bywa wyzwaniem również dla dziadków – szczególnie, że pojawia się w niej trzecia strona, jaką są rodzice. Co robić, jeśli dziadkowie mają inne zdanie, co do wychowania wnuków? Czy mają prawo to zdanie wyrazić?
Hashtagi: #Dziecko #LIFESTYLE

Artykuly o tym samym temacie, podobne tematy